W VAG, czy jak kto woli w Skodzie Octavii 2FL 1.4 TSI 125 KM (i nie tylko w Skodzie, ale w większości aut które posiadały ww. silnik) przy ok. 140 tys km. rozlatywał się wariator. Wnętrze komoro silnika, a przede wszystkim sam silnik i jego osprzęt wyglądał po 2 latach jakby leżał w wodzie co najmniej drugie tyle.hubertus pisze: ↑24 sie 2018, o 11:50Opel całe życie będzie tylko Oplem. Insignia była moim pierwszym oplem. Ze względu na cenę mały przebieg i pewną przeszłość. Oczywiście chciałem diesla i mniej więcej tej wielkości. Niestety jakością do vag sporo mu brakuje. Chociaż auto ładne.
Korozja elementów zawieszenia to pikuś. U mnie układ wydechowy wyglądał jak by w rzece kilka lat przeleżał. Wcześniej miałem octavię II. Tam pomimo 2,5 raza wyższego przebiegu układ wydechowy błyszczał się jak nowiutki.
Pomimo przebiegu poniżej 140 tys km. Bo tyle miał jak sprzedawałem. Musiałem wymienić przy 110 tys rozrząd. Bo już rolka hałasowała. Rolka na wieloklinie tez miała już dość. Zmieniałem łożysko tylnego koła, słynny przewód wspomagania, sterownik turbo. Czyli rzeczy jakie w vag są nie do pomyślenia przy przebiegu poniżej 140 tys km. Korozję na sankach silnika pomalowałem po prostu Hammerite czy jak mu tam.
Ojciec się ze mnie śmiał bo miał w jettcie dwa razy tyle km i jeździł bez awarii. Ale i dodawał, ze za tę kasę passata czy a4 w takim stanie i z taką przeszłością byś nie kupił.
Ostatnio słyszałem jak pewien koleś pytał się znajomego któremu ją sprzedałem jak tam opel. A ten mu na to Opel jak to Opel. Za te pieniądze mercedesa nie kupię. Już się go nawet nie pytałem czy coś się dzieje. Może było pod spodem, może coś mu się pauło. Nie wiem.
No i jak dla mnie insignia ma jedną wielką niedoróbę. Wnękę koła zapasowego można śmiało by opuścić z 5 cm niżej. Patrząc na dolną krawędź tylnego zderzaka nawet by nie wyglądała. Bagażnik zyskał by dużo pojemności. A tak przy pełnym kole jest śmiesznie mały jak na takiej wielkości auto.
Mam mieszane uczucia co do Opla. Nie mówię nigdy więcej.
VAG też ma swoje za uszami